Wyspa Spichrzów – historyczna część Gdańska, niegdyś odcinana na noc od miasta zwodzonymi mostami, by chronić zawartość znajdujących się na niej spichlerzy, dziś pełna uroku, wybudzona ponownie do życia po wojennych zniszczeniach. To tu, nad brzegiem Motławy, w jednej z kamieniczek kompleksu Deo Plaza, nawiązującego stylem do historycznych zabudowań bulwarów, znajduje się apartament zaprojektowany przez prof. ASP Jana Sikorę – architekta i właściciela studia Sikora Wnętrza Architektura. Klimat nadmorskiego kurortu połączony ze światowym designem i okraszony zabytkowymi detalami tworzą niepowtarzalne wnętrze.
Cały apartament to otwarta przestrzeń, strefa kuchenna, salonowa, jadalnia łagodnie się przenikają. Jedynie sypialnia oddzielona jest szklaną ścianą i znika za teatralną kotarą, jakby miał się za nią odegrać nocny spektakl. Metalowa konstrukcja wykonana według autorskiego projektu pracowni, nawiązuje stylem do fabrycznych elementów stoczni, której dźwigi widać przez okno. Całe wnętrze utrzymane jest tonacji gołębiego błękitu, który pokrywa ściany i odważnie przechodzi na sufit w postaci szerokich desek. W połączeniu z bielą mebli, surowym drewnem i cegłą tworzy klimat wakacyjnego domu na plaży. Przebywając tam, ma się wrażenie, że za oknem słychać szum fal, a sąsiadami są piaszczyste wydmy, a nie kamieniczki. Umiejętne połączenie tak różnych materiałów i struktur dało niepowtarzalny efekt.
Jak mówi sam architekt Jan Sikora: „Ta kompozycja powstała w mojej wyobraźni. Tworząc to wnętrze pewne rzeczy wydawały mi się osobiste – jak obecność cegły, jej kolor, rozmiar, rytm i industrialne elementy. To wszystko kojarzy mi się z Gdańskiem. Także drewno nadszarpnięte zębem czasu, a odzyskane na cele tej przestrzeni, jest jednoznacznym skojarzeniem z gdańską kamienicą. Chciałem dodać do tego wnętrza również lekkość morskiego sąsiedztwa stąd skontrastowałem ciężkie, historyzujące elementy z czystym błękitem o głębokim odcieniu.”
Otwarta kuchnia idealnie współgra z salonem. Przestrzenne półki z fabrycznym wykończeniem z rurek nadają jej lekkości, a łuki na ścianie nawiązują do historycznych bram za oknem. Jedynie czarna lodówka w stylu retro zdradza przeznaczenie tej części apartamentu. Kuchenna wyspa wyznacza granice pomiędzy nią, a częścią wypoczynkową, w której królują dwa fotele i zachęcająca do relaksu jasna sofa. Narożne przeszklenia okienne pozwalają ukradkiem obserwować przechodniów i podziwiać widok na zabytkową część wolnego miasta.
We wnętrzu nowoczesne designerskie meble płynnie przenikają się z tymi zabytkowymi, tworząc pasujące do siebie cześć układanki. Drewniana szafa z lustrem z ozdobnym rocaille wita przybyłych tuż przy wejściu, a pamięta zapewne czasy Ludwika VI. Pomiędzy sypialnią a częścią salonową znajduje się neorenesansowe biurko wykonane z orzecha, wyznaczające umownie strefę gabinetu. Co ciekawe, jest niższe od dzisiejszych mebli tego typu, dostosowane do ówczesnych użytkowników pokazuje jak urośliśmy od tamtych czasów. Po przeciwnej stronie okrągły drewniany stół nawiązujący do stylistyki początku XX wieku skupia wokół siebie skórzane tapicerowane krzesła. Ich czarne nóżki to znów ukłon w stronę karniszy i półek w kuchni.
Wspomniana sypialnia za szklanymi drzwiami jest również utrzymana w tym samym stylu i kolorystyce. Gołębi błękit pokrywa zabudowę szaf płynnie przechodząc w ścianę za łóżkiem i na sufit, oddziela je tylko „falbanka” z cegły, motyw powtarzający się z kuchni. Otulający zagłówek łóżka niczym otwarte ramiona zachęca, by udać się w objęcia Morfeusza tuż po zachodzie słońca.
Niesamowite w tym apartamencie są detale, a można by nawet powiedzieć, że ono składa się właśnie z detali, to one tworzą oszałamiającą całość. Tu nic nie jest przypadkowe, a wszystko przemyślane. Zaczynając od sufitu, który niewątpliwie przykuwa uwagę, nie tylko kolorem ale i wspomnianymi drewnianymi belkami, które przy ścianie wykańcza korbel z ozdobnym liściem akantu. Na uwagę zasługują również karnisze, wykonane na zamówienie według projektu architekta. Ich industrialny charakter wpisuje się w klimat wnętrza, a jednocześnie stanowi oryginalną ozdobę ścian.
„Efekt finalny jest dość zaskakujący ale z biegiem lat właśnie takie – autorskie i artystyczne wnętrza – interesują mnie coraz bardziej. Staram się nie oglądać żadnych inspiracji w Internecie, nie używam też telefonu komórkowego, mieszkam w lesie. Stąd są inspiracje – z braku form, z pustki, a nie z Instagrama. To dość kluczowe i nieoczywiste źródło koncepcji. Najbardziej się cieszę, że inwestor miał do mnie całkowite zaufanie, oddał mi decyzyjność, to doprowadziło do takiego efektu, mogłem swoja wizę tego wnętrza urzeczywistnić.” – mówi architekt Jan Sikora.
Fot. Tom Kurek
źródło: Olga Kisiel-Konopka