Jeśli określenie „Australian boho” nie przywodzi nam na myśl automatycznych skojarzeń, wyobraźmy sobie dom na plaży pełen barw i materiałów pochodzących prosto z natury. Surowe drewno, rattan, kamienie, len, juta, muszle…

A wszystko to w otoczeniu bieli wapiennych tynków i zieleni żywych roślin. Ale nie trzeba wybierać się aż na antypody, by poczuć atmosferę pełni lata. W pewnym wrocławskim domu udało się wiernie odtworzyć klimat wiecznych wakacji, dzięki staraniom architektki Magdaleny Kwoczki z pracowni Finchstudio. To miejsce, z którego po prostu nie chce się wychodzić – mówi o swojej realizacji.

Ewa i Radek, właściciele sklepu internetowego z tkaninami do domu, na co dzień obcują
z pięknymi dekoracjami. Dlatego na pierwsze spotkanie z architektką przyszli z gotowymi pomysłami i sprecyzowaną wizją swojego przyszłego domu. „Australian boho”, „white boho”, „wieczny relaks”, „atmosfera wakacji” – to hasła, które padały, wyznaczając stylistyczny kierunek realizacji inspirowanej dalekimi podróżami. Moim zadaniem było więc nie tyle opracowanie całościowej koncepcji, która z grubsza była już obmyślona – opowiada architektka i założycielka Finchstudio – co sprostanie oczekiwaniom właścicieli w ramach doboru rozwiązań i materiałów oraz ich odpowiedniego, zgodnego ze sztuką, połączenia. Muszę przyznać, że była to nietypowa współpraca, bo właściciele skrupulatnie analizowali każdy szczegół projektu, ale dziś wiem, że ich bezkompromisowe, świadome podejście przełożyło się efekt końcowy – spójny, konsekwentny, bezbłędny.

Splot okoliczności

Na całej powierzchni blisko 150-metrowego domu dominuje biel wapiennego tynku ścian
i odcienie natury: beże surowego drewna czy rattanu oraz soczysta zieleń pieczołowicie dobieranych gatunków roślin. Kolorystycznej i stylistycznej harmonii nie zaburza żaden przypadkowy element zarówno na parterze – w salonie z jadalnią i aneksem kuchennym – jak i na piętrze, gdzie ulokowano sypialnię z garderobą, dwa pokoje i łazienkę. Tak stonowana baza powoduje, że na pierwszy plan wyraźnie wybijają się faktury. W części dziennej są to rattanowe drzwiczki szafek, wiklinowe sploty krzeseł, struktura jutowego dywanu i wełnianych poszewek czy plecionka, z której wykonano lampy i osłony na doniczki. Rozłożysty jasny narożnik i fotele, przetapicerowane z oryginalnego obicia w naturalny len i z oparciami wyplecionymi ze sznurka, stanęły w salonie obok kominka. Nad nim za zamkniętymi drzwiami zabudowy schowano biblioteczkę, by książki nie wprowadzały do wnętrza kakofonii barw. Kuchnia – w której także na widoku pozostały jedynie akcesoria utrzymane w jednej stylistyce, naczynia czy deski do krojenia – koresponduje z sąsiadującymi pomieszczeniami surowością frontów szafek z litego drewna oraz betonowego blatu ze zlewem.

Kolejnym ciekawym elementem wspólnym dla obu kondygnacji są przeszklenia z białymi szprosami, oddzielające przedpokój od części dziennej, a sypialnię od garderoby. Także posadzki z białego mikrocementu z parteru poprzez schody „wędrują” na piętro, by spotkać się w sypialni z bieloną deską. Tam też znajdziemy powielenie strukturalnych motywów naturalnego splotu tkanin pościelowych, makramy i wiszącej dekoracji z muszli, wyplatanych nieregularnych wazonów występujących w towarzystwie wiklinowych donic z roślinnymi okazami. Na uwagę zasługuje jeszcze jedno pomieszczenie, o którym Magdalena Kwoczka z Finchstudio mówi, że bez przeszkód mogłaby jeden do jednego przenieść je do swojego mieszkania. To łazienka na piętrze, która urządzona w duchu spa, jest kwintesencją relaksu. Wypełniają ją oczywiście naturalne materiały: drewno szafek, betonowa umywalka, wiklinowa lampa, ale też przepiękne nieregularne kafelki sprowadzane z Maroka. Ale to jeszcze nie wszystko, bo jej centralnym punktem i znakiem rozpoznawczym jest biokominek umieszony nad wolnostojącą wanną. To zaproponowane przeze mnie rozwiązanie sprawdziło się idealnie – przyznaje architektka – Wycisza, relaksuje, a przede wszystkim buduje absolutnie niepowtarzalny klimat.

Od szczegółu do ogółu

Wydaje się, że siłą tego projektu jest detal. Najmniejsze elementy wystroju dopracowane są – każdy z osobna i wszystkie razem – z imponującą perfekcją, dzięki czemu tworzą tak harmonijną całość. Spalającym je motywem przewodnim jest na pewno natura, ujarzmiona jedynie w takim w stopniu, w jakim było to konieczne, by przybrała formę odpowiednią dla wnętrza mieszkalnego.

Znajdziemy tu bowiem balustradę schodów do złudzenia przypominającą znaleziony na plaży patyk, choć tworzy ją wyszukane drewno eukaliptusowe; ręcznie robione kafle łazienkowe, mieniące się perłowo niczym wnętrze muszli; oploty lamp z jutowego sznurka czy bakelitowe okrągłe włączniki w stylu retro. Nie da się ukryć, że taka dyscyplina stylistyczna nie uznaje kompromisów. Nie ma tu miejsca na nonszalancko rzucone gazety, kosmetyki w zwykłych plastikowych opakowaniach czy nietrafione prezenty wnętrzarskie.

Niewątpliwie wymaga to od mieszkańców żelaznej konsekwencji, ale cóż… dla takiego efektu – warto.

Autorem zdjęć realizacji jest Alexandra Dermont z Ayuko Studio.